Po głębszych poszukiwaniach internetowych, również na stronach rosyjskich, można dowiedzieć się dużo więcej o tragediach tego miejsca. Przede wszystkim trzeba w wyszukiwarkach wpisywać „Lindenhain” - nazwę Kozłowa z czasów hitlerowskich, tj. z lat 1936 - 1945. Okaże się, że ofiary, które upamiętnia ten skromny obelisk, to radzieccy jeńcy z początku wojny, która dla nich zaczęła się w czerwcu 1941 roku. Jeńcy ci trafiali do głównego obozu Stalag 308 (VIII E) w Neuhammer, obecnym Świętoszowie niedaleko Żagania, a stamtąd do różnych innych obozów. Szacuje się, że do końca 1941 roku do Neuhammer trafiło około 120 tysięcy jeńców z Armii Czerwonej. Obóz w Kozłowie był filią tego obozu i nosił nazwę Arbetiskommando nr 36 Lindenhain. Jak podaje Wikipedia w haśle „Kozłów”, ok. 900 jeńców pracowało przy budowie autostrady, „a głód i choroby święciły tu straszliwe żniwo”. Obóz działał najprawdopodobniej do 1943 roku. We wspólnej mogile pomiędzy Kozłowem i Brzezinką złożono 650 ofiar hitlerowskiego bestialstwa. Dlaczego pomnik jest tak skromny i zapomniany przez Rosję, a przedtem przez ZSRR? Myślę, że jeńcy z początku wojny radziecko-niemieckiej nie byli wzorem socjalistycznych żołnierzy i na pewno nie zasługiwali na takie pomniki jak zdobywcy z końca wojny. Pamiętajmy o rozkazie Stalina “ni szaga nazad”, a zrozumiemy, że po 1942-gim nie było już mowy o poddawaniu się Niemcom. /BN/
http://www.sgvavia.ru/forum/109-3615-1